rel='author'/> rel='publisher'/>

niedziela, 27 września 2015

Zabytkowy Korynt i kanał Koryncki

Teraz czas zwiedzić Korynt. Dziś jest to miasto portowe, utrzymuje się też z handlu rodzynkami. 
http://www.estetico.sklep.pl/fresano-bio-rodzynki-korynckie-100g/10621/
Stanowisko archeologiczne wraz z ruinami starożytnego Koryntu oraz muzeum znajdują się we wsi Archea Korinthos.

Parę słów o przeszłości
Niegdyś  był w czasach antycznych jedną z największych potęg Grecji. Założył ważne kolonie, jak np. Korfu, czy Syrakuzy. Stanowił również ważne centrum kultury i sztuki greckiej. To tutaj opracowano niektóre z technik służących do zdobienia ceramiki. W okresie swojego największego rozkwitu rywalizował nawet z Atenami. W 146 r.p.n.e dostało się pod panowanie Rzymian.Był największą rzymską aglomeracją na terenie Grecji. Niestety rzymianie wywieźli z niego wiele dzieł sztuki, przede wszystkim piękne rzeźby. Później zajęli go Wenecjanie i Turcy. W następnym latach Korynt nawiedziły trzy krotne trzęsienia ziemi. Korynt kojarzy się też pewnie wielu z Listami do Koryntian. Św. Paweł był tu trzykrotnie by głosić dobrą nowinę. Pisząc o historii Koryntu nie można zapomnieć o kanale. Został on wybudowany około 120 lat temu. Pracowało przy nim prawie 6 tys. niewolników.


Nasze zwiedzanie
Zaczynamy zwiedzanie od stanowiska archeologicznego.
W oczy rzucają się ruiny doryckiej świątyni Apolla, teatru i agory.

Na uwagę zasługuje Nemea. Tutaj Heraklesa wykonał swoje pierwsze zdanie, zabił lwa. Ostały się też tutaj ruiny świątyni Zeusa. Niedaleko nich znajduje się stadion, na którym co dwa lata odbywały się igrzyska istmijskie. Mógł on pomieścić 40,000 osób.

W muzeum znajdują się wykopaliska z różnych okresów.
Jeżeli spojrzysz w górę, dostrzeżesz Acrocorinth, jedną z największych i najstarszych twierdzy na Peloponezie. Jej historia jest powiązana z Leo Sgouros. Popełnił on samobójstwo skacząc z murów zamku, aby uniknąć oddania w niewolę franków. Niegdyś wznosiła się tam również świątynia Afrodyty. Tam ponad tysiąc kobiet uprawiała seks. Stąd właśnie wzięło się określenie "córy Koryntu".

Kończąc chciałam wam polecić zwiedzanie starożytnego Koryntu. Warto również zobaczyć kanał Koryncki, odbywają się tam często skoki na bungee. Może ktoś z was będzie miał odwagę spróbować tego ekstremalnego sporu. 

piątek, 18 września 2015

O amfiteatrze i uzdrowieniach w Epidauros

Komu w drogę temu czas, więc jedziemy dalej z Termopil do Epidaurou. Tam czeka na nas amfiteatr, muzeum, stanowisko archeologiczne i kolejna przygoda. Zapraszam was do przeczytania i przeżycia jej razem ze mną. 

Najpierw napiszę krótko o historii miasta. Te informacje są niezbędne, przy jego zwiedzaniu, bez nich miasto to same skorupy. Mieszkańcy Epidaurou poświęceni byli kultowi Asklepiosa (syn Apollina). Był on bogiem uzdrowicielem, najczęściej przedstawiano go z wężem. Z czasem zaczęli tu ściągać pielgrzymi z całej z Grecji w nadziei na cudowne wyleczenie. Każdy zostawiał bogowi hojne dary, które wzbogacały świątynię. Niestety po dawnej, ociekającej pszepychem świątyni pozostały tylko fundamenty. Dla turystów dostępne są również ruiny Tolosu. Było to rotundowe pomieszczenie z labiryntem korytarzy. W nich najprawdopodobniej przechowywano węże. Znajdują tu się także znikome ruiny innych świątyń. Po ich obejrzeniu wstąpiliśmy do muzeum. Małe, składa się z zaledwie dwóch sal. Do obejrzenia są tam świadectwa uzdrowień, sprzęt medyczny i posągi. 

Epidaurou swoją sławę zawdzięcza również amfiteatrowi. Jego akustyka jest niesamowita, z 55 (najwyższego) rzędu słychać nawet monetę, która upada na scenę. Wiele osób testuje teatr i śpiewa na scenie, lub recytuje wiersze. To robi naprawdę wrażenie.


Epidaurous to dobre miejsce na zwiedzanie zabytków pozostałych ze starożytności. Gdybym mogła to weszła bym tylko do amfiteatru, ale płaci się za wstęp do całego kompleksu ( muzeum+teatr+ruiny). Jeżeli jednak będziesz kiedyś w Grecji, to musisz tutaj przyjechać. Wiem, że o geniuszu teatru greckiego każdy wie z lekcji polskiego, ale  tego co zobaczą oczy, usłyszą uszy nie oddadzą żadne słowa. 

wtorek, 15 września 2015

O zwiedzaniu i historii Termopil (czy napewno 300?)

Jadąc po Grecji natykamy się na następny ślad historii-Termopile. Każdy z was słyszał pewnie tą nazwę i kojarzy ją z męstwem, poświęceniem, chwałą. Takie same uczucia żywię i ja, dlatego zdecydowałam aby się tu zatrzymać. 

Do zwiedzania nie ma tu wielu zabytków, żadnych muzeów, jedynie pomnik z figurą Leonidasa. Wodza, który zmarł chwalebną śmiercią z rąk persów. Pod nim widnieje relief z wojskami hoplitów. Obok niego stoi, mniejsza rzeźba poświęcona Tespijczykom. Pod Termopilami walczyło ich 700 i zasługują na sławę tak samo wielką jak Spartiaci. Byli na polu bitwy do końca, mimo że w ostatniej fazie Leonidas pozwolił im odejść.

Było więcej niż 300! 
Wizja bitwy pod Termopilami została przez media i starożytnych poetów mocno zakłamana. W rzeczywistości król Sparty wiódł ze sobą 4100 uzbrojonych wojowników. 300 z nich stanowili wolni obywatele Sparty (Spartiaci), a resztę tebańczycy, tespianie i inni. Liczba sił przeciwnika nie jest dokładnie znana. Historycy szacują ją na 200tys.




Będąc w tym rejonie Grecji trzeba chodź na chwilę stanąć w tym miejscu, by przypomnieć sobie o bohaterach Hellady.  

piątek, 11 września 2015

Mistra-dawne centrum Bizancjum


Następny stacja podczas naszej wycieczki po Grecji, to Mistra. Tutaj jest co zwiedzać. Kościoły, zamki i katedry ze światowej listy dziedzictwa UNESCO zapraszają turystów.
 
Trochę historii
Mistra dynamicznie się rozwijała, szybko stała się centrum świata bizantyjskiego. Szczyt jej rozkwitu przypada na XV/XVI w. Wtedy powstało tu wiele zabytków architektonicznych, które można podziwiać także i dziś.

Zwiedzanie
Wszystkich zabytków jakich widziałam, nawet nie pamiętam z nazwy, więc powiem więc w skrócie o najważniejszych. Najstarszy kościół w mieście to Mitropolis, został wzniesiony w 1292 r. Na jego posadzce widnieje dwugłowy orzeł, symbol Bizancjum. Upamiętnia on koronację ostatniego cesarza bizantyjskiego. Znajduje się tu jeszcze wiele innych klasztorów, ale dziś jedynie Pandanassa jest zamieszkały przez siostry. Jego wewnętrzne ściany pokrywają freski z czasów wenecjan. Oprócz budowli sakralnych, podziwialiśmy też Pałac Despotów. Następnie rozpoczęliśmy wspinaczkę do górnej części miasta, w której znajdują się ruiny zamku. Wejście tam w tym upale nie należało do przyjemnych, ale warto było. Dlaczego?...bo widoki, bo góry, bo po prostu było fajnie.



Podsumowując, wycieczkę uważam za udaną. Miasto jest warte polecenia, a wielu uważa je za najpiękniejsze na Peloponezie. Jeżeli ciekawią was zabytki z czasów Bizancjum, to z pewnością musicie tam pojechać. 

A w drodze powrotnej zjedliśmy sałatkę, z greckimi oscypkami, czyli fetą. Również polecam. 


niedziela, 6 września 2015

Dlaczego żółwie Caretta są rzadkością na wyspie Zakynthos?

Jak już pisałam w poprzednich wpisach o wyspie Zakynthos, bardzo trudno znaleźć tu żółwia. Dlaczego? Przecież to wyspa żółwi, z ich plażami i jajeczkami. Płynąc tu promem, zobaczyłam jednego przy samym porcie. Byłam pewna, że to dopiero początek mojej przygody z nimi. Czas pokazał jak bardzo się myliłam. Z przykrością muszę stwierdzić, że żółwie to jedynie chwyt reklamowy. Szkoda, jednak jeszcze smutniejsze są przyczyny ich wymierania.

Dlaczego żółwi jest coraz mniej? 
Dawniej, kiedy żółwi było jeszcze pod dostatkiem ich połów był zupełnie legalny. Polowano więc na nie masowo i niczym się nie przejmowano. Tak zaczyna się historia każdego ginącego gatunku. Dziś jednak, kiedy rozwinęła się turystyka, a pieniądz wciąż odgrywa najważniejszą rolę, życie zwierząt staje się coraz trudniejsze. Miejsca lęgowe żółwi są ogrodzone, ale co z tego kiedy na plaży napotykają tysiące przeszkód. Należą do nich zamki z piasku oraz śmieci. Najgorsze są torebki foliowe, które żółwie próbują jeść, bo przypominają ich główny pokarm - meduzy. Sądzę, że za brud tylko w niewielkim stopniu odpowiadają turyści. Jadąc przez Grecję widzieliśmy sterty śmieci i przepełnione kosze, chyba nikt od paru dni ich nie opróżniał. Wszystko to prędzej czy później wiatr zaniesie na plażę. Wśród plażowiczów znajduje się wiele życzliwych osób, które patrząc na małe żółwiki gramolące się do morza, przenoszą je na rękach. Niestety, taki żółw nie ma szans przeżycia. Podczas wędrówki przez plażę wyrobiłby sobie mięśnie, potrzebne do pływania. Oprócz tego wrogiem żółwi są łodzie ze szklanym dnem. Atrakcja stworzona specjalnie dla turystów, pragnących za wszelką cenę je zobaczyć. Kapitan takiej łódzi napływa na  znalezionego żółwia, a pasażerowie mogą go oglądać przez szybę. Niestety, kończy się to często dla zwierzęcia fatalnie. Wpada ono w śrubę łódź i traci łapy.Od osób, które płynęły słyszałam, same pozytywne opinie. Jest to jednak przyjemność tylko dla jednej strony. Następny powód i znów winni są Grecy. Żółwie mimo ścisłej ochrony wciąż są odławiane. Ich mięso to rarytas. Często łapią się też same w sieci rybackie, kusząc się na ryby. Później nie mogą z nich wyjść i duszą się. Na to niestety nic nie poradzimy. Niektóre, żółwice gubią się w drodze na plażę. Przyczyną są samoloty, których światła, mylą często z gwiazdami. To jednak nikły procent straconych żółwi. Oczywiście oprócz  przeszkód stworzonych przez człowieka istnieją też te naturalne. Na żółwie czyha wielu drapieżników.

żółw zaklinowany w plażowym krześle (http://asitoughttobe.com/2010/04/12/andreas-economakis-4/)
żółwie w sieci rybackiej (http://marineyedoctor.com/2013/11/08/leds-and-protecting-sea-turtles/)
Co ty możesz zrobić?
Nie oczekuje, że uratujesz gatunek. To zadanie należy do Greków. Ty powinieneś porostu przestrzegać zasad. Nie wchodź na tereny lęgowe żółwi. Jeżeli korzystasz z ich plaży, to pozostaw ją taką jaką zastałeś. Sprzątnij śmieci i zniszcz budowle z piasku. Nie korzystaj z atrakcji zagrażającym żółwiom. Zamiast łodzi ze szklanym dnem, wybierz motorówkę, lub rower wodny. Poinformuj też o problemie swoich przyjaciół. Im więcej osób wie, tym lepiej. Warto być świadomym turystom. Jeżeli bardzo wzruszył cię problem żółwi Caretta Caretta, to możesz dołączyć do grupy wolontariuszy "Archelon". Więcej informacji
Ośrodek rehabilitacji dla żółwi
Mieści się on w Atenach. Pracują tam wolontariusze, którzy chcą pomóc poszkodowanym żółwiom. Przeprowadzane są tam takie zabiegi jak np. amputacje łapy. Żółwie czują się tam bardzo dobrze. Są karmione, leczone i przechowywane w przystosowanych do ich potrzeb miejscach. Ośrodek został udostępniony do zwiedzania dla turystów.

karmienie żółwia przez sondę fot.M. Kuczkowicz 
żółwica z martwicą kończyn, po jej amputacji fot. M. Kuczkowicz
Na szczęście mimo tych wszystkich przeszkód, żółwie wciąż żyją. Nie jeden po przeczytaniu tego artykułu, zadałby sobie pytanie.-Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta, one porostu chcą przetrwać. Więc szanuj je, bo to wyjątkowy gatunek. Wierzę, że po przeczytaniu tego artykułu, nie przyczynisz się do ich wyginięcia.
Więcej informacji na stronie  https://wimieniutychconiemowia.wordpress.com . 



środa, 2 września 2015

O miasteczkach na wyspie Zakynthos


To najbardziej wyczekiwany przeze mnie moment objazdówki po Grecji. Przeprawiamy się promem z półwyspu Peloponez, by dostać się na Zakynthos. Po tym miejscu spodziewałam się bardzo wiele i się nie zawiodłam. Jaskinie, wysepki, rejsy statkiem, żółwie caretta caretta i atmosfera greckich miasteczek. To wszystko postaram wam się przybliżyć w tym i w następnych wpisach.

dopływamy, z promu widać już dokładnie wyspę
Zakynthos
Do tego miara przybił prom i to tu zaczęła się nasza przygoda. Pierwsze wrażenie nie było pozytywne. Wąskie uliczki, obstawione ze wszystkich stron samochodami, ciągle jakiś zakaz skrętu w lewo, czy w prawo i motocykle jadące pod prąd. To jednak urok miast położonych na wyspie, po nich trzeba pospacerować. Z punku widzenia pieszego Zakynthos wygląda zupełnie inaczej. Kamienne domy, kościoły niemal jeden obok drugiego i Grecy spędzający czas w kawiarniach, tego nie dostrzeżesz podczas pełnej stresu jazdy samochodem.


Laganas
To kurort z prawdziwego zdarzenia. Leżaki, tysiące sklepików, gwar, nie trzeba tu nic więcej pisać.

a tak przyjemnie było na plaży
Kalamaki
Miejscowość ze słynną plażą żółwi. Miejsca lęgowe tych gadów są ogrodzone drewnianymi budkami. Podczas wycieczki rowerem wodnym szczęściarzom udaje się dostrzec płynącego żółwia.My niestety do nich nie należeliśmy. Tuż za miejscowością wolontariusze rozbili swój camping Onhilon. Przeprowadzają oni prezentacje w hotelach, o zagrożonych wyginięciem żółwiach caretta caretta. Pomagają także okaleczonym okazom dojść do zdrowia w ośrodku w Atenach.
Argassi, w drodze do Gerakas
Gerakas
To długa, piaszczysta plaża żółwi. Jedna z piękniejszych na wyspie. Tutaj brak restauracji i kawiarni, plaża, jest to raj dla przyrody.

a tak szliśmy, by poopalać się na innej pięknej plaży
Keri
Przyjemna miejscowość, w której mieliśmy nocleg. Nie ma tu dużych, piaszczystych plaż żółwi, jak w innych zakątkach wyspy, ale za to jest mniejszy tłok. Z brzegu dokładnie widać wyspę żółwi - Marathonisi. W tym kierunku odbywają się rejsy ze wszystkich zakątków wyspy Zakynthos.


To tyle miejsc widzieliśmy na Zakynthosie. Wysepka ma zaledwie 407,6 km², a my zwiedziliśmy tylko, jej fragment. Nie ma tu wielu zabytków, ale widoki są tu cudowne. Małe zatoczki, piaszczyste i duże plaże oraz turkusowa woda. Zachęcam was do odwiedzin Zante, nie pożałujecie. Jeżeli macie jakieś pytania, uwagi możecie śmiało zgłaszać je w komentarzach.

niedziela, 30 sierpnia 2015

Nasza przygoda w drodze do Delf


Chcieliśmy jedynie ominąć drogie, greckie autostrady, a wyjechaliśmy na drogę, którą do dziś pamiętamy. Nie chodzi tu głównie o serpentyny, czy górskie widoki, do których się przyzwyczailiśmy. Nasz strach wynikał, ze stanu drogi.
Wszystko zaczęło się, kiedy wyjeżdżając z Larisy zajrzeliśmy do portfela i stwierdziliśmy, że nie mamy zamiaru dużej jechać autostradami. Grecy naprawdę przesadzili z ich cenami, co 8-11km pobór opłat, w którym należy zapłacić od 1.5-2.8€. Spytaliśmy się więc o drogę, niestety nie natrafiliśmy na nikogo kto by chodź trochę znał angielski. Grecy są jednak bardzo usłużni i próbowali nam pomóc gestykulując rękami, nogami, tupiąc i rysując. Dobrze poinformowani pojechaliśmy więc dalej. Kiedy dojechaliśmy do rozwidlenia, w jedną stronę był kierunkowskaz na Termopile, w drugą na Delfy. Według wskazówek, jakie otrzymaliśmy musieliśmy jechać na Termopile, ale my chcieliśmy do Delf. Sytuacja wydawała się bezsensowna. -Przecież to oczywiste, że należy skręcić w stronę Delf, musieliśmy coś źle zrozumieć - powiedziałam pewnie. Pojechaliśmy więc za moją radą i to był nasz błąd. Na początku bardzo ładna trasa, zmieniła się szybko w wąską, wiejską dróżkę. Chodziły po niej bez większego stresu kozy i krowy. Nie wiedzieliśmy, czy dobrze jedziemy, ale oprócz zwierząt nie było tu żadnej żywej duszy. Droga powoli zaczynała się piąć ku górze i co najgorsze zwężać. Po pewnym czasie naszym oczom ukazały się przepiękne górskie widoki. Wszystko było by pięknie, gdy by nie fakt, że skały nie były zabezpieczone siatką, a kamienie leżały na drodze i nie było barierki. Co najgorsze droga w pewnym momęcie osiągnęła szerokość jednego pasa i właśnie wtedy jechał inny samochód z przeciwka. Aby mu ustąpić, musieliśmy zjechać na bok tak że koła auta zawisły nad przepaścią. Przejeżdżaliśmy przez kamienny most, mam nadzieję że to nie był ten który widzieliśmy z dołu.

Na szczęście szczęśliwie dojechaliśmy do trasy na Delfy. Ona też pięła ostro pod górę wśród zakrętów o 180 stopni, ale była szeroka i bezpieczna oraz naprawdę piękna. Jeżeli chodzi o miasto, to jest bardzo ciekawe. Jeżeli jeszcze o nim nie czytałeś to zapraszam do wpisu TU.