rel='author'/> rel='publisher'/>

środa, 15 lipca 2015

Co warto zobaczyć w Dubrowniku?

Dubrownik to perełka Chorwacji. W tym mieście chodząc po wąskich, brukowanych uliczkach można poczuć atmosferę dawnej Republiki Dubrownickiej. Nie ma tu licznych plaży, lecz za to  można podziwiać architekturę miasta i dowiedzieć się wiele o jego historii.


Do miasta jechaliśmy z Kleku przez malowniczą Magistralę Adriatycką. Przejeżdżaliśmy przez wiszący most o długości 518 m.  




Miasto otoczone jest murami, które chroniły je przed atakami sąsiadów. Są jednym z lepiej zachowanych obiektów tego typu na świecie. można z nich zobaczyć wiele obiektów, na które nie zwróciło by się uwagi idąc dołem. 



Po spacerze po murach trzeba wejść do wnętrza miasta i przejść się główną ulicą - Stradum. W uliczkach po jej lewej stronie znajdują się bary z wysokimi cenami, a po prawej z przystępnymi.

Z licznych zabytków starego miasta warto zwrócić uwagę na Katedrę Wniebowzięcia NMP.W tej barokowej świątyni przechowywane są szczątki patrona miasta – świętego Błażeja.Do patrona miasta nawiązuje tekst hymnu Dubrownika, skomponowanego przez Polaka Ludomira Michała  Rogowskiego. Został on obywatelem Dubrownika z wyboru.
Niemożna też ominąć Małej Studni Onorfia. Legenda głosi, że ma ona moc spełnienia życzeń. Stojąc koło Onofria należy pomyśleć życzenie – jeśli wyrażająca je osoba obiegnie studnię i napije się wody z jej wszystkich 16 kranów, to marzenie się spełni. Niestety, magia ta działa tylko raz w życiu.


Następnym miejscem jest pałac – Rektorów, siedziba władz i administracji Rzeczypospolitej Dubrownickiej. Nad wejściem umieszczono osobliwy napis: „Zapomnijcie o sprawach osobistych, myślcie o państwie”.Dawniej władca, aby uniknąć korupcji był zamykany w pałacu na miesiąc. Odcinano go od rodziny i społeczeństwa, aby w samotności mógł podejmować decyzje i nie przyjmował łapówek. Po 30 dniach wybierano nowego króla. Obecnie znajduje się tam muzeum miejskie. Nie wchodziłam do środka, bo wejście do wszystkich muzeów i pałacyków jest płatne i na jednodniową wycieczkę zbyt czasochłonne.
Ciekawostką jest turecki hotel znajdujący się w samym centrum starówki przed  rynkiem  Polana Gundulicia. Z powodu wysokich cen, mimo dobrej lokalizacji nie ma on zbytu, dlatego Turcy starają się odsprzedać go. Na rynek warto pójść, aby spróbować tradycyjnie suszonych owoców(fig,daktyli i pomarańczy). Niestety stragany są zwijane po 13.00. Po środku placu znajduje się pomnik Ivana Gundulicia nazywanego dubrownickim piewcą wolności. Na piedestale umieszczono cztery płaskorzeźby przedstawiające sceny z jego sztandarowego, napisanego w XVI wieku poematu „Osman”. Poeta opisał w nim zwycięstwo wojsk Chodkiewicza pod Chocimiem, wyrażając przy tym nadzieję na rozgromienie Turcji przez Polskę.


Następnie udaliśmy się w stronę portu i tam w restauracji  Locanda Peskaria (rzucające się w oczy białe parasole) z zjadłam owoce morza. Miejsce na obiad idealne, patrząc na statki można odpocząć od napiętego zwiedzania. Menu jest w języku polskim, jedną porcją mogą najeść się dwie osoby.


Dochodząc do końca portu można zobaczyć wyspę Lokrum. Jej ciekawa historia sięga 1000 lat wstecz. W 1023 roku założono tu opactwo benedyktynów, które funkcjonowało przez setki lat. W XVII wieku zostało jednak zniszczone przez trzęsienie ziemi. Mimo odbudowy kompleksu, sto lat później zakonnicy ostatecznie opuścili wyspę. Legenda mówi, że ostatniego dnia pobytu rzucili klątwę na Lokrum i każdego, kto w przyszłości będzie chciał ją posiadać na własność. Od tego czasu nazywa się ją Przeklętą Wyspą. Codziennie odbywają się na nią rejsy, ja nie miałam czasu aby skorzystać.

Charakterystyczne dla chorwackich miast rdzawoczerwone dachówki dominują także w Dubrowniku. Miejska wieść niesie, że dawniej owo pokrycie dachów formowano na kobiecych udach i dlatego właśnie są takie kształtne.


Jedynym minusem jest parking podziemny przy samym starym mieście, który kosztuje 25kun (to około15zł) za 1h. 

 To tyle z mojej strony, mam nadzieję że przybliżyłam wam to miasto.  Dubrownik trzeba zobaczyć na własne oczy. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz